legitymacja członkowska
AZS UEK
Aktualności
Trener Bukalski o historycznym turnieju futsalu.
Srebrnymi zgłoskami na kartach historii naszej Uczelni zapisali się futsaliści AZS UEK, którzy po raz pierwszy stanęli na podium Akademickich Mistrzostw Polski. W całym cyklu zawodów wzięło udział aż 140 Uczelni Wyższych z całej Polski. W Turnieju Finałowym organizowanym przez Politechnikę Poznańską, rywalizowało 16 najlepszych ekip, które przeszły długą drogę eliminacji, najpierw wojewódzkich, potem ogólnopolskich. O stromej drodze na niemal sam szczyt, opowiedział nam trener i zawodnik naszych srebrnych medalistów, kol. Daniel Bukalski.
Jak wyglądały wasze przygotowania do turnieju? Czy właśnie w nich tkwi tajemnica tego sukcesu?
Przygotowania do sezonu rozpoczęły się tak naprawdę już we wrześniu od obozu dochodzeniowego na naszej hali sportowej. Sekcja futsalu w tym sezonie grała na kilku frontach: II liga futsalu, Puchar Polski i Akademickie Mistrzostwa Małopolski. Mecze rozgrywaliśmy praktycznie co trzy dni. To z pewnością pomogło nam dobrze przygotować się do najważniejszych dla nas rozgrywek, czyli AMP.
Na drodze do finału mierzyliście się z wieloma mocnymi drużynami. Który z tych zespołów sprawił wam najwięcej problemów i dlaczego?
Droga do wielkiego finału była naprawdę długa. Po drodze przecież musieliśmy przejść eliminacje na szczeblu wojewódzkim (AMM), gdzie zajęliśmy dopiero 5 miejsce, czyli przedostatnie premiowane awansem. Później były eliminacje w makroregionie, czyli turniej półfinałowy AMP w Kielcach. Tam prezentowaliśmy się przeciętnie i zakończyliśmy zmagania na 4, czyli tym razem ostatnim miejscu premiowanym awansem do turnieju finałowego. Najlepiej radziliśmy sobie w meczach o najwyższą stawkę: pojedynek z UJK Kielce o awans z grupy na Turnieju Półfinałowym (7-4), na tych samych zawodach ćwierćfinał z PWSZ Tarnów (3-2), mecz o awans do strefy medalowej na Finałach w Poznaniu z Uniwersytetem Gdańskim (5-3) i w końcu pojedynek z gospodarzem, Politechniką Poznańską (4-1) w meczu półfinałowym. Przechodząc do sedna – najwięcej problemów sprawili nam Tarnowianie, z którymi na początku przegrywaliśmy 0-2. Gdybyśmy nie wygrali tego meczu, nie pojechalibyśmy nawet do Poznania.
Czy można wyróżnić jeden, przełomowy moment w którym poczuliście, że jesteście mocni i macie szansę na złoto?
W meczu półfinałowym przegrywaliśmy do przerwy 0:1, by ostatecznie wygrać 4-1. Pierwsza połowa była niezwykle wyrównana, było sporo sytuacji bramkowych z obu stron. W drugiej połowie to my dominowaliśmy na parkiecie, co rusz tworząc dogodne sytuacje bramkowe. Czuć było w zespole, że każdy chce wygrać. Myślę, że właśnie wtedy mentalnie uwierzyliśmy, że możemy wspiąć się na najwyższy stopień podium.
Co możecie poprawić w swojej grze, aby za rok zostać Akademickim Mistrzem Polski?
Przegraliśmy finał z drużyną, która w swoim składzie miała sześciu zawodników grających na co dzień w Ekstraklasie Futsalu, w tym trzech reprezentantów Polski. Nie brakło nam umiejętności piłkarskich lecz doświadczenia w grze na najwyższym poziomie. Ekipa z Torunia gra ze sobą już wiele lat, mają wypracowane schematy niemal do każdej boiskowej sytuacji. Dość powiedzieć, że FC Toruń w zeszłym sezonie zdobył wicemistrzostwo Polski, tuż za Rekordem Bielsko – Biała. Trudno nam będzie zdobyć takie doświadczenie w przyszłym sezonie, bo nadal będziemy grać w II lidze. Zatem, aby zostać Akademickim Mistrzem Polski będziemy potrzebowali dużo szczęścia.
Ciężko jest łączyć rolę trenera i zawodnika równocześnie?
W futsalu jest to wyjątkowo trudne zadanie, zawodnicy zmieniają się na boisku „hokejowo”. Gra jest bardzo dynamiczna co sprawia, że jest niewiele czasu na reakcje. Ale miałem pomoc, z ławki trenerskiej wspierał nas Krzysztof Kusia, który prowadzi nasz zespół w II lidze. Nie ma cienia wątpliwości, że to dzięki jego doświadczeniu i wiedzy zdobytej przez lata wspaniałej kariery futsalowej, mogliśmy wznieść puchar za Wicemistrzostwo Polski.
Czy któryś z zawodników szczególnie wyróżniał się na parkiecie i można o nim powiedzieć, że zasłużył na miano „odkrycia roku”?
Mógłbym wyróżnić kilku zawodników. Jednym z nich jest oczywiście Mikołaj Zastawnik, który został uznany MVP turnieju. Dominik Wilk również zagrał rewelacyjny turniej. Szkoda , że nie zagrał w finale (musiał pauzować za kartki), bo z jego umiejętnościami moglibyśmy nawiązać bardziej wyrównaną walkę. Powiem jednak, że od nich takiej postawy należało oczekiwać, w końcu oboje grają na poziomie Ekstraklasy i mogą pochwalić się występami z orzełkiem na piersi. Wyróżniłbym dwóch zawodników, określając ich „odkryciem roku”, to Marcin Gajewski i Rafała Witaszyk, ten pierwszy po dwóch latach walki z ciężką kontuzją wrócił do gry w znakomitym stylu, Rafał natomiast w poprzednim sezonie nie załapał się do drużyny, a w tym stanowił o jej sile i grał w pierwszej czwórce.
Jak zmieniło się wasze życie odkąd zdobyliście srebrny medal? Koledzy z uczelni kłaniają się wam na korytarzu?
Gratulacje spływały z całej Polski, otrzymałem nawet wiadomość do trenera ze sztabu pierwszego zespołu Lecha Poznań. Najbardziej jednak ucieszyłem się, kiedy Dziekan Prof. Mazur zaprosił mnie już na drugi dzień po powrocie na spotkanie i pogratulował mi osobiście. Ukłony raczej nie należą się nam, a kilku osobom z naszego Uniwersytetu, które pomogły nam w budowaniu zespołu przez lata. Wśród nich jest z pewnością Prof. Hausner, dla którego nasza drużyna to „oczko w głowie”, szczególne podziękowania kieruję również do Prof. Surówki, bardzo nam pomógł z pozycji Rektora ds. Kształcenia i Studentów. Nasz sukces odbił się głośnym echem w środowisku akademickim w całej Polsce, mam nadzieje, że uda nam się również zachęcić nowe Władze Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie do wsparcia naszych drużyn, aby ten sukces nie był ostatnim.